wtorek, 27 listopada 2012

Życie fanboya jest ciężkie:(

Nawet nie wiecie jak bardzo. Ale nie martwcie się, oświecę Was.
Natchnęło mnie po ostatniej wizycie w Cortlandzie. Ów sklep wyposażył się w najnowsze iPhone'y 5 i iPady Mini. Tzn domyślam się, że zaopatrzyli się już jakiś czas temu, ale dawno nie byłem na windowshoppingu.
Tak czy inaczej wchodzę do tego sklepu a tu uśmiecha się do mnie błyszczący nowiutki ajfonik. A obok niego ajpadzik. W obu przypadkach ten sam problem - mam już poprzedniego iPhone'a i iPada. O tyle o ile nowy iPhone 5 jest następcą mojego 4S, o tyle iPad Mini to tablet dla ludzi, którzy wolą mniejsze rozmiary. To nie następca klasycznego iPada, wręcz przeciwnie - to na dobrą sprawę konkurencja.
Ale jest taki piękny... Taki... nowy!
Znacie to uczucie, kiedy oglądacie coś nowego, co jest Wam kompletnie niepotrzebne, ale jednocześnie jest FAJNE? Być może jest to też związane z moim uwielbieniem rzeczy nowych. Wszystko, co nowe, nieużywane i na dodatek ładnie zapakowane jest super i przyciąga moją uwagę niczym cukierek od nieznajomego. Życie z taką ułomnością jest ciężkie i skomplikowane.
Robi się jeszcze bardziej skomplikowane, gdy trzeba je wypchnąć z przytulności ciemnego pokoju i pokazać na świecie zewnętrznym. Normalnym ludziom. Narazić na ogień opinii.
Nie wiem, czy jesteście tego świadomi, ale twarze przysłuchujących się Wam osób przybierają wiele nienaturalnych kształtów, gdy zaczynacie wywody na temat Waszego nowego ulubionego gadżetu. Zamiłowanie do nowych zabawek Apple to nie wyjątek, więc nie zapominajcie o towarzyszach niedoli zakochanych w samochodach, grach, komputerach czy jakichkolwiek innych fascynatach. Społeczeństwo akceptuje takich dziwaków tylko w ograniczonym zakresie.
Większość niewtajemniczonych w Waszą fascynację ludzi przygotowuje wieczorami scenariusze ucieczki z restauracji na wypadek, gdybyście zechcieli im objaśnić najciekawsze funkcje Waszego nowego gadżetu, albo nie daj Boże wytłumaczyć wszystkie powody, dla których jest zdecydowanie lepszy od konkurencji. Wydaje się Wam, że Wasza tajemnic wiedza otworzy przed Wami drzwi salonów a szampan będzie się od dzisiaj lał strumieniami z nieba? Niestety, ale nie tędy droga. A może wydawało Wam się, że niewinne "ja się na tym nie znam" Waszego rozmówcy to zachęta do przeprowadzenia wnikliwych wyjaśnień i dokształcenie delikwenta w omawianych sprawach? Kolejny zawód. Macie szczęście, że "get a life" nie znalazło jeszcze polskiego odpowiednika, bo pewnie już byście to kilka razy usłyszeli. Zapewne z ust kogoś, kto spędził kilka ostatnich popołudni przy Facebooku lajkując zdjęcia kotów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz