niedziela, 25 listopada 2012

Metoda kija i genetycznie modyfikowanej marchewki

Tym razem krótko i na temat, bo nie było mnie przez 3 dni, ale jeszcze żyję i wiadomości niektóre widziałem. Widziałem na ten przykład, że Doda mianowała się obrońcą uciśnionych ludzi i wymachiwała megafonem w Warszawie, walcząc z GMO.

Trochę mi to zalatuje podobnej klasy nieporozumieniem co wspomniane przeze mnie wcześniej  referendum na temat elektrowni atomowej.
Już pal sześć co kto myśli o samym GMO, ale nie wydaje mi się, żeby szeroko pojęci artyści, jeszcze z Dodą na czele byli w tym momencie osobami, których opinii powinniśmy słuchać. Obawiam się, że wiedza panny Rabczewskiej na temat genetyki jest, mówiąc delikatnie powierzchowna...

3 komentarze:

  1. może się mylę, ale tak jak Ty masz prawo prowadzić bloga i wypowiadać się na tematy, które uznasz za stosowne, tak szeroko pojęci artyści mają podobne. pominąwszy juz kontekst całego ambarasu pt. po co marki wybierają znane osoby na swoich ambasadorów, po co w reklamach banku gra fronczewski, po co al pacino publicznie deklarował poparcie dla obamy i po co hajzer reklamuje Vizir.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam, ze niestety cel tego całego happeningu z udziałem takich osobistości jak właśnie Doda jest zgoła inny niż tylko zaprezentowanie swoich poglądów.
    Poza tym ja nie piszę o prawie, tylko o mojej subiektywnej opinii na temat tego wydarzenia:) ludzie mają prawo do wielu dziwnych rzeczy a często w jeszcze dziwniejszyvsposób z tego prawa korzystają;)
    Co do reklam - ja bardzo dobrze wiem po co. Pisałem raczej o tych pomysłach, które pomimo prawidłowych ogólnych założeń wyszły co najmniej idiotyczne;)

    OdpowiedzUsuń