niedziela, 9 grudnia 2012

Każdy dzisiaj może być sędzią

Nie wiem, czy interesują Was wiadomości z poza naszego pięknego kraju, ale okazuje się, że TAM też dzieją się ciekawe rzeczy. Taka Wielka Brytania dla przykładu. Wiecie, że mają tam monarchię? Coś Wam się odbiło o uszy? To dobrze, bo dzisiaj trochę zahaczymy o temat na potrzeby mojego posiłkowania się przykładami z życia wziętymi.



Otóż z istnienia monarchii wynika to, że są ludzie, którym z racji urodzenia należy się więcej - więcej uwagi takich jak Wy prostaczków. W związku z tym wyspiarze bardziej przeżywają ciążę swojej nowej księżnej niż własnej córki. A ponieważ im więcej uwagi, tym więcej newsów, tym więcej uwagi itd, para dziennikarzy z kraju do góry nogami zadzwoniła do szpitala, wykiwali przez telefon mało rozgarniętą pielęgniarkę, która uwierzyła, że oni to królowa (nie wiem, który brzmiał jak królowa, może obaj na raz), w związku z czym popełniła domniemane samobójstwo. A, że samobójstwo jakkolwiek domniemane by nie było jest wciąż dość śmiertelne, na świecie zawrzało. Przez świat oczywiście rozumiem Twittera, Facebooka i portale brukowców (a cóż innego?).

Zawrzało, ponieważ ludzie, którzy czytają newsy są ludźmi kultury, nauczonymi współczucia. Oraz tego, że zawsze jest winny. Wobec tego lud orzekł: tamci od telefonu to mordercy! Mają krew na rękach!

W sumie ciężko się dziwić takim wnioskom, w końcu news miał tylko 3 podmioty: oni, pielęgniarka (nie żyje, więc nie jest chyba winna), oraz księżna Kate (z ciążą, więc można liczyć jako 1,5). Więc wybór pada na dziennikarzy.

Nie wiem, czy na wyspach już powołali sejmową speckomisję w tej sprawie (możliwe, że jeszcze nie, zważywszy, że nie mają sejmu). Wiem natomiast, że zazwyczaj sędziów nie odróżnia się od reszty społeczeństwa na podstawie tego, czy mają konto na Twitterze, czy nie. I raczej ciężko oskarżyć o spowodowanie śmierci kogoś na tej podstawie, że przy pomocy telefonu obnażył ziejącą lukę w zabezpieczeniu członkini rodziny królewskiej (z członkiem (rodziny) w środku, więc liczy się podwójnie).

Ten przykład jest najświeższy, ale nie brakuje innych, choćby z rodzimego podwórka. Bardzo popularny swojego czasu, multikanałowy i multiplatformowy serial RMS (Rodzina Madzi z Sosnowca) również zebrał przed klawiaturami rzesze sędziów-amatorów gotowych nadać sądom 24-godzinnym nowe znaczenie.

Sprawa Najwyższej Brzozy w Rosji też nie narzeka na brak popularności. Ostatnio zaczęło się nawet pokazywanie w wiadomościach statystyk, jaki odsetek Polaków wierzy w zamach, a jaki w wypadek. Czyli to jest teraz plebiscyt? Może zagłosujmy SMSami? Do wylosowania nowiutka Łada i zapas gazu na 10 lat. A jak już Jarek z Antkiem przekonają do swojej wersji odpowiednio dużo osób, to zagłosujemy kogo za to ukatrupić. Z resztą podobno plan już jakiś blogowy PiSmak opracował na swoim blogu. Pewnie jakiś sędzia z zamiłowania.

A propos polityków - wspomniana wcześniej speckomisja sejmowa to też ciekawy twór. Bo jeśli mnie pamięć nie myli, to na WOSie coś było o trójpodziale władzy - ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. A panowie posłowie to chyba do ustawodawczej się zapisali? A teraz w ramach ustawodawczej sami sobie sądowniczą uprawiają. I jeszcze prokuratorów przesłuchują. Ciekawe.

Nie wiem, czy się orientujecie ile trwają i jak ciężkie są studia, które trzeba skończyć, żeby zostać tym prawdziwym sędzią. Odpowiedź na oba pytania brzmi tak samo: w cholerę. Wiem, bo sam się na te studia nie zapisałem, między innymi dlatego. Wiem, że dużo jest przykładów na to, że sędziowie też czasem myślą o przysłowiowej dupie Maryni podczas wydawania wyroków, ale mimo to chciałbym taki mini apel wystosować: weźcie przykład z Saby Dorn i nie idźcie tą drogą. Nie wydawajcie osądów w sprawach, o których możecie nie wiedzieć wszystkiego, a jedynie to, co Wam media podsuną. Miejcie opinie, ale nie gotowe wyroki.

3 komentarze:

  1. Irytujące? Rzeczywiście. Lekarstwem na to wszystko jest nie czytanie newsów. Nie wiem czy masz konto na FB, ale dzisiaj krążyła wypowiedz Morgana Freemana, o tym kto i dlaczego winny jest masakry 6 latków w szkole w USA. Polecam przeczytać. Jak nie znajdziesz daj znać. Zostaję Twoim obserwatorem. Pozdrawiam cleanbergen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrobiłem zaległości, choć w momencie, gdy to czytałem już wiadomo było, że to nie był tekst Freemana (swoją drogą, ciekaw jestem ile osób zmieni zdanie na temat tej "wypowiedzi", po tym jak się dowie, że nie pochodzi od Freemana, albo jak różne byłyby reakcje na ten sam tekst w zależności od podpisanej pod nim osoby). Częściowo się zgadzam z tą opinią, ale częściowo zajeżdża mi ona apelem anarchisty nienawidzącego massmediów jako takich. Poza tym myślę, że nie tak łatwo jest wejść w umysł szaleńca i stwierdzić, że akurat to albo tamto zadziała na jego psychikę w określony sposób. Temat rzeka i każdy szczegół jest ważny, więc dyskutować można długo:) Dzięki za subskrybcję:)

      Usuń
  2. Ja również zostaję obserwatorem tego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń